Wysokie ceny paliw wcale nie muszą oznaczać katastrofy- więcej, mogą wręcz mieć pozytywny wpływ na rozwój przemysłu i techniki, przekonuje Spencer Reiss. Gwałtownie rosnące ceny ropy powodują wzrost cen innych towarów, m.in. ze względu na koszty transportu, ogrzewania itp. Z drugiej strony jednak jest zachętą dla innowacji- z jednej strony zmniejszania zużycia paliwa, z drugiej strony eksperymentów z alternatywnymi źródłami energii. Takie postawienie sprawy wymaga komentarza.
Przed rosnącymi cenami benzyny bronią się wszyscy- jest to oczywiste, każdy chce płacić jak najmniej. Wysokie ceny są spowodowane wieloma czynnikami- niepewną sytuacją w krajach arabskich, kurczącymi się zasobami; w gruncie rzeczy nie jest to istotne. Cena, jak uczą podstawy ekonomii, jest odbiciem naturalnego procesu równoważenia popytu i podaży. W warunkach wolnego rynku cena kształtuje się automatycznie, powodując optymalizację zużycia zasobów. Nie ma żadnego powodu, aby np. subsydiować benzynę, utrzymując jej ceny na zaniżonym poziomie. Powoduje to zaburzenie rynku i zwiększenie popytu przy stałej podaży- na przykład wprowadzenie regulowanej ceny benzyny na Ukrainie spowodowało w krótkim czasie niedobory.
Ludzkość nie jest skazana na ropę naftową. Rosnące ceny zmuszają do innowacji, do kombinowania, jak zmniejszyć zużycie benzyny (ekonomiczne silniki, napędy hybrydowe itp.), oraz jak wykorzystać inne, alternatywne paliwa (oleje roślinne, alkohol, gaz). Jest to jak najbardziej słuszne- ze względu na kurczące się zasoby podaż ropy będzie coraz mniejsza (a przez to jej ceny coraz wyższe), ale dzięki wolnemu rynkowi mamy szanse nie dać się zaskoczyć.
Wzrost cen benzyny nie jest więc niczym niepokojącym. Jest to jednak prawda, jeżeli na benzynę patrzymy jak na produkt, podlegający normalnej grze rynkowej. Tak jednak oczywiście nie jest; w całej Europie cena benzyny, zamiast być kształtowana przez równowagę podaży i popytu, jest utrzymywana na sztucznie wysokim poziomie przez podatki- VAT, akcyzę i inne przyjemności. Takie rozwiązanie niczemu nie służy. Po pierwsze, sztucznie utrzymywane są wysokie ceny innych produktów, wymagających transportu. Po drugie, zasoby ludzkie, sprzętowe i kapitałowe są inwestowane w innowacje, które są tymczasowo zbędne; następuje oczywista sub-optymalna alokacja zasobów i marnowanie potencjału, który mógłby być wykorzystany gdzie indziej, z pożytkiem dla wszystkich.
Nauka płynie z tego wszystkiego bardzo prosta: cenami benzyny nie należy sztucznie manipulować, w żadną stronę. Nie należy ich ani sztucznie zawyżać, ani zaniżać. Rynek obroni się sam – a próby majstrowania przy nim nikomu niczego dobrego nie przyniosą.
Read Full Post »