Posted in Ekonomia, Inne on 4 lutego, 2009|
Leave a Comment »
Czytam sobie ostatnio (powolutku, bo czasu mało) książkę Roberta Henleina p.t. „Luna to surowa pani”. Książka ciekawa – autor opisując kolonię karną na Księżycu pokusił się o opisanie tamtejszej społeczności, której funkcjonowaniem rządzą zasady wynikające z warunków środowiska: raz, że bilet na Lunę to „bilet w jedną stronę”, bo grawitacja mniejsza i organizm sie nieodwracalnie degeneruje; dwa, że dziura w ścianie to żadna przyjemność, bo na zewnątrz powietrza nie ma; trzy, że kobieta jedna na pięciu mężczyzn – a do tego żadnych obowiązujących oficjalnie praw. Zamiast tego – zwyczajowe, zdroworozsądkowe zasady. Jedna z nich – ZWTP, czyli Za Wszystko Trzeba Płacić, czyli po naszemu „there is no free lunch”.
Nie napisałbym o tym, bo Henleina i tak wszyscy znają, ale akurat skojarzyło mi się to ze znalezionymi wczoraj w sieci informacjami o „ruchu freegańskim” (linków nie daję, google pomogą). Ruch freegański polega w skrócie na tym, żeby korzystać tylko z tego, co jest „za free” – np. wyrzuconego jedzenia czy wymienionych na plazmę starych telewizorów.
Oczywiście ruch raczej do powszechności nie aspiruje, bo przecież jakby wszyscy chcieli „za free”, to nikt by buraków nie sadził. Inna sprawa, że to „za free” też jest podejrzane – „nie ma darmowych lunchy”. Straty na niesprzedanym jedzeniu są wliczone w cenę tego sprzedanego. Próbki na promocjach w supermarkecie takoż. Mniejszy popyt – mniejsza konsumpcja – gospodarka zwalnia. W sumie to wszyscy za to płacimy. Hmm.
Read Full Post »