Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Maj 2007

Strona Referendum 2007 zaprasza wszystkich, którzy „mają dość”, do podpisania się pod projektem referendum w sprawie rozwiązania parlamentu i odwołania Prezydenta. Podobno jest taka „konstytucyjna możliwość”.

Ponieważ konstytucja za wiele w tej sprawie nie ujawnia, sięgamy do aktów prawnych bardziej szczegółowych, i proszę- ustawa z dnia 14 marca 2003 r. o referendum ogólnokrajowym, art. 63, pkt 1:

Sejm może postanowić [bezwzględną większością głosów przy obecności co najmniej połowy posłów- leszek] o poddaniu określonej sprawy pod referendum z inicjatywy obywateli, którzy dla swojego wniosku uzyskają poparcie co najmniej 500 000 osób mających prawo udziału w referendum.

Co oznacza ni mniej ni więcej, że w pocie czoła zbiera się podpisy, a potem panowie posłowie mówią „wała”. Fajnie, nie?

Read Full Post »

Niby mamy XXI wiek, niby postęp i w ogóle, a tu proszę- minister Giertych jednym zgrabnym posunięciem tworzy nam indeks ksiąg zakazanych, obejmujący m.in. dzieła Gombrowicza, Witkacego czy Goethego. Takie przynajmniej wrażenie można odnieść z lektury rewelacji zamieszczonych na gazeta.pl. Fundujemy sobie lukę kulturową – alarmuje serwis ustami dra Tomasza Wroczyńskiego.

Oczywiście, usunięcie tej czy innej pozycji z listy lektur obowiązkowych nie jest jednoznaczne z tworzeniem jakiegokolwiek indeksu, czy zakazywaniem lektury. Pamiętajmy też, że rozporządzenie jeszcze nie weszło w życie (projekt rozporządzenia tutaj) – jest czas na dyskusję, niekoniecznie w wersji histerycznej.

Na temat tego, czy proponowana lista jest słuszna, czy nie, należy z pewnością poważnie się zastanowić, i na pewno nie może być tak, że messieur Giertych sobie coś wymyśli (MEN twierdzi, że listę konsultowano z kilkudziesięcioma polonistami). To, co młodzi ludzie czytają w szkole, w dużej mierze kształtuje ich postawy w dorosłym życiu, ma też istotny wpływ na ich zrozumienie świata. Lista lektur obowiązkowych jest potężną bronią w walce o młode umysły – i to, pod jaki klucz dobiera się te lektury, zaowocuje kilka, kilkanaście lat później. „Takie będą Rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie”. Chcemy, by młodzi ludzie mieli – wzorem Gombrowicza – w d**pie swój kraj, czy chcemy, by potrafili – wzorem pozytywistów – budować bogactwo Polski?

No tak, tylko szkoda, że młodzi ludzie i tak generalnie mają to wszystko w głębokim poważaniu.

Read Full Post »

Robiłem wczoraj późną nocą obiad na następny dzień – i o godzinie 22:45 zdałem sobie sprawę, że nie mam w domu ryżu, ani żadnego innego węglowodana, który by pasował do potrawki w sosie koperkowym. Założyłem szybko buty i z wywalonym ozorem pobiegłem do pobliskiego Tesco, które zamykają teoretycznie o 23-ciej. Niestety, na bramce „zhaltował” mnie ochroniarz, który stwierdził „że zamknięte”. Na moje tłumaczenie, że przecież jest dopiero za dziesięć, odpowiedział, że „co mnie to obchodzi, ja też chcę iść spać”. Bardzoś Pan uprzejmy, dobranoc. Kurde…

Ja jako delikatny i kulturalny (no, może bez przesady, bo mam mało kulturalne poglądy) „wykształciuch” zupełnie nie potrafię się bronić przed takimi asertywnymi chamusiami. I pewnie nie jestem sam. Jakoś tak się u nas w kraju zrobiło, że jak przyszli komuniści, to odwrócili naturalny porządek rzeczy – i taki „pan hydraulik”, zamiast kłaniać się profesorowi, to gardzi nim i pomiata, a pan profesor te cięgi pokornie przyjmuje, bo przecież „pan hydraulik” taki łaskawy i rurkę pękniętą naprawi. Wężykiem, Jasiu, wężykiem…

A teraz, po kilkunastu latach od obalenia komunizmu, wcale nie jest dużo lepiej. Ludzie wykształceni, kulturalni – dają się terroryzować chamom, którym wydaje się, że mogą się na „wykształciuchach” wyżywać (swoją drogą nasze tzw. „elity” pomagają chamstwu jak mogą). A my się na to godzimy, bo wydaje nam się, że jak będziemy dla ludzi mili, to oni nam się odpłacą tym samym. Akurat!

No i co? Pokazać chamowi, gdzie jego miejsce? Za grzeczny na to jestem. Godzić się na to dalej, licząc, że samo się zmieni? Też nieprzyjemnie. Ech…

Update: można tak, jak klient NESTE – uwaga, brzydkie wyrazy. W dużych ilościach.

Read Full Post »

Tinky-winky

Pani Ewa Sowińska, pełniąca zaszczytne obowiązki Rzecznika Praw Dziecka, obejrzała w telewizji bajkę dla dzieci pt. Teletubisie – i wyszło jej, że jeden z Teletubisiów, fioletowy Tinky-Winky jest gejem (bo nosi się z czerwoną – damską ! – torebką) !!! A mój synek to namiętnie ogląda!!

Pani Sowińska oczywiście nie była pierwsza, bo tego typu tezy stawiali przed nią inni (chociażby zmarły niedawno Jerry Fallwell, taki amerykański Rydzyk) – co oczywiście niezbyt dobrze świadczy o naszej RPD, która najwyraźniej nie bardzo się orientuje w rzeczywistości. Fallwell co prawda miał nieco inne uzasadnienie: Tinky-Winky jest fioletowy (ang. purple, jak Deep Purple), co jest międzynarodowym symbolem gejostwa (pamiętajmy, że fioletowe szaty zakładają księża na czas Adwentu i Wielkiego Postu – hmmm), a także ma antenkę w kształcie trójkąta, co nasuwa oczywiste skojarzenia z męską toaletą, gdzie obleśni homoseksualiści blanszują sobie kabaczka (kino familijne kształci!).

Czterech Pancernych już z telewizji zdjęli, za nieprawomyślność historyczną, to teraz zdejmą „Isie” – za nieprawomyślność orientacyjną…

Read Full Post »

Śrubka za 60 eurosów

Śrubka za 80 dolarów

Na zdjęciu – „specjalna” śrubka firmy Sony za 60 euro + VAT. Ki diabeł?

Uwaga, według polskich przepisów:

  • nie można wykonać jednorazowej amortyzacji wyposażenia (środka trwałego), jeżeli jego wartość przekracza 3500 zł
  • zamówienia w jednostkach budżetowych, a także w niektórych dużych firmach (np. mojej :)), przekraczające określone progi, muszą przechodzić przez specjalne procedury (np. przetargi)

Nie ma więc co się dziwić, że niektóre firmy sprzedają swoje produkty na części!

Źródło: GadgetLab

A tak na poważnie, to wcale nie jest pomyłka – ta część obecnie kosztuje 39.40$, o czym można się przekonać otwierając katalog produktów Sony i wpisując numer części (324018911) w wyszukiwarkę. To się nazywa wkręcić klienta!

Read Full Post »

Byłem wczoraj z Żoną w kinie na tzw. przedpremierowym pokazie filmu „Piraci z Karaibów – cośtam”. Pokaz przedpremierowy polega na tym, że sprzedaje się bilety jeden dzień przed oficjalną premierą, a obecność na takim pokazie jest niewątpliwie wielkim wyróżnieniem – a tak naprawdę to chodzi o to, żeby w dniu premiery na emulu były już screenery. Oczywiście bilet kupuje się normalnie w kasie 🙂 Przed filmem po sali chodzi facet przebrany za pirata i krzyczy pirackim (pijackim?) głosem „wyłączyć mi te komórki”.

Film w sumie taki sobie – scenarzyści trochę przesadzili z „cudownością”, i do filmu władowali jakieś pogańskie bóstwa, Światowy Kongres Piratów i Bóg wi co- ale może ludziom się to podoba, ja chyba za stary już jestem. Na szczęście na brak akcji narzekać się nie da, choć dłużyzny też były. Najbardziej mi szkoda tego, co tak mi się podobało w części pierwszej – w której wszyscy bohaterowie (także ci źli) byli w sumie sympatyczni. W tej trzeciej wszystkim jakoś tak się odwidziało.

Najwięcej radości wzbudził we mnie moment, kiedy główna bohaterka (grana przez wyjątkowo drewnianą Keirę Knightley), dowodząc flotą piratów (sprzymierzonych przeciwko „siłom zła” – Kompanii Wschodnioindyjskiej, niezła bzdura swoją drogą 🙂 ) wygłasza płomienną mowę w stylu „wywalczymy wolność lub zginiemy próbując” niczym jakiś William Wallace. Propaganda infoanarchistów???

Z innej beczki – jechałem dzisiaj półprzytomny do pracy (film skończył się po północy…), i w radio niejaki Kuba Wojewódzki opowiadał o Andrzeju Rosiewiczu, który to skumał się z PiS-em i występuje na antenie Radia Maryja. Wojewódzki raczył określić go „najsmutniejszym błaznem IV RP” i podsumował: „żałosne”. No. Kaczory są niedobre.

Widziałem niedawno w telewizji Jacka Fedorowicza (nigdy go nie lubiłem, chociaż jego książki – „W zasadzie tak” i „W zasadzie ciąg dalszy” – smakowite). Facet zaczął „jeszcze tylko ileś tam dni do końca kadencji” i przez następne parę minut opowiadał (bez jednego żartu, nawet kiepskiego), jak to Kaczory są fuj. To dopiero było żałosne.

Jadąc do pracy miałem też inną przygodę – minęło mnie czarne Audi A4 z nalepką „Mafia – samochód służbowy”. Na wszelki wypadek nie zatrąbiłem, kiedy zajechało mi drogę.

Read Full Post »

Jechałem w sobotę samochodem w okolice Tarnowa – około 350 kilometrów. Zajęło to równe pięć godzin – a gdybym to ja prowadził, to zajęłoby pewnie z osiem. Kierowca na szczęście jeździł po buracku, wyprzedzając na trzeciego, wciskając się pomiędzy samochody i z dużą fantazją przekraczając dozwoloną prędkość. Zawsze mnie tacy kierowcy irytowali (ja jeżdżę jak emeryt, chociaż też „nieco” za szybko), ale po tej jeździe trochę zmieniłem zdanie. Chłopak, który jeździ w tzw. „trasy” po prostu musi tak jeździć, bo inaczej spędziłby w samochodzie pół życia…

Tymczasem nasze super-myśliwce F-16 po raz kolejny dały popis niezawodności – w dwóch egzemplarzach siadła awionika, i gdyby nie umiejętności pilotów, to mielibyśmy o dwa F-16 mniej. Jestem pełen podziwu, bo F-16, jak każdy nowoczesny myśliwiec, pracuje na granicy stabilności, i sterowanie nim bez elektronicznego wspomagania wymaga super-umiejętności. Wot, technika. Chyba, że dziennikarze coś przekręcili…

Nie dziwota, że Wojsko Polskie naciska na ekipy rządzące, żeby nie budować nowych dróg – tylko one dają nam jakąś szansę. Zanim białoruskie czołgi dojadą po naszych drogach do Warszawy, część z nich urwie sobie na dziurach zawieszenie, część zabłądzi na objazdach, a spora część stwierdzi „pieprzę, po takich drogach jeździć nie będę” – i wróci do domu (mogą też utknąć w korkach, bo dzięki idiotycznym przepisom o VAT po drogach jeździ coraz więcej czołgów w rodzaju Dodge’a Ram). Reszcie dojazd i tak zajmie dwa tygodnie – a nasze bohaterskie wojsko zdąży w tym czasie spakować manatki i wyjechać do Irlandii.

W tym kontekście Euro 2012 to nieomal zbrodnia wojenna.

Read Full Post »

Zawsze zastanawiałem się, co się dzieje z różnymi grzywnami, karami itp., zasądzanymi przez aparat sprawiedliwości. Płacę np. mandat 100 złotych za picie piwa w parku – gdzie te 100 zł wędruje? Na walkę z alkoholizmem? Na premie dla policjantów? A może po prostu zasila budżetowy worek?

Przeczytałem właśnie, że Telekomunikacja Polska została przez różne instytucje obłożona karami na jakieś 600 milionów złotych. Kar tych jednakowoż nie płaci, bo cośtam (a to KE zakwestionuje, a to sąd przeciągnie sprawę, a to się przedawni). Niesamowite. Jak Kowalski nie zapłaci mandatu 100 złotych, to go Urząd Skarbowy ściga komornikiem…

No dobra, ale nie zapominajmy o jednym: TP ma w Polsce parę milionów abonentów – i jak trzeba zapłacić milion złotych kary, to się podwyższa abonament o pięćdziesiąt groszy i po sprawie. Myślicie, że prezes płaci z własnej kieszeni? Jak to jest, że na przykład Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów robi abonentom TP taką niedźwiedzią przysługę?

Read Full Post »

Gwiazda Radia Maryja

Był kiedyś taki facet, co się nazywał Andrzej Rosiewicz. Facet napisał parę piosenek, m.in. „Chłopcy-radarowcy”, „Usta Mariana”, „Wincenty Kalemba” – każdy to kiedyś słyszał. A dzisiaj w onecie widzę takie coś:

…gwiazdor Radia Maryja Andrzej Rosiewicz

Łomatko! Chyba zmienię stację!

Read Full Post »

Naukowcy z NASA udowodnili, że w standardowej dobie da się upchnąć jeszcze jedną godzinę. Wystarczy, żeby samoloty latające na liniach Stany-Europa latały tylko w jedną stronę (na wschód). Ze względu na olbrzymią liczbę lotów spowolniłoby to ruch obrotowy Ziemi, skutkując wydłużeniem doby do 25 godzin, na czym zyskali by wszyscy. No, może poza Francuzami, którzy musieliby latać do New Yorku przez Osakę.

No dobra, żartowałem, ale nie byłem pierwszy. W artykule 24 Hours Not Enough? panowie dziennikarze napisali właśnie takie zdanie: w standardowej dobie da się upchnąć jeszcze godzinę – ale nie chodziło im o spowalnianie Ziemi, tylko o zegar biologiczny człowieka, który oczywiście ma 24-godzinny cykl. Otóż okazuje się, że nie do końca, bo można ten cykl wydłużyć o godzinę – co ma duże znaczenie dla przyszłej kolonizacji Marsa, na którym doba trwa 24 godziny i 39 minut.

Panowie naukowcy dzieci małych oczywiście nie mają?

Read Full Post »

Older Posts »