Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for the ‘Polityka’ Category

Bat na urzędników

Podobno koalicja POPSL zgłosiła projekt odpowiedzialności urzędnika za niezgodną z prawem decyzję. Urzędnik taką decyzję wydający może liczyć się „nawet z karą finansową”. Nie jest to oczywiście żadne odkrywanie Ameryki, pomysł od dawna funkcjonował w świadomości różnych „naprawiaczy” – i pewnie słusznie, bo wydaje się, że jest to pomysł niezły.

Tyle że, po pierwsze, ja zupełnie nie rozumiem, czemu do karania urzędników za postępowanie niezgodne z prawem jest potrzebna jakaś specjalna ustawa. Jeżeli ja na swoim stanowisku pracy łamię prawo, to można mnie ukarać zgodnie z odpowiednim kodeksem – nie ma ustawodawstwa na „niezgodne z prawem decyzje” blogowych nudziarzy. To samo dotyczy taksówkarzy, piekarzy itp. Jeżeli urzędnik podejmuje decyzję niezgodnie z prawem, to prawo łamie, koniec kropka.

Po drugie, tego typu projekty oczywiście mogą podobać się „ludowi” – ale odwracają uwagę od problemu podstawowego. Otóż problemem nie jest w ogólności to, że jeden czy drugi urzędnik złamie prawo podejmując decyzję administracyjną – powyższy akapit tłumaczy, dlaczego. Problemem jest to, że w ogóle istnieje potrzeba wydawania takiej decyzji. W normalnym państwie powinien funkcjonować kodeks administracyjny, określający z drobiazgową dokładnością procedury postępowania w poszczególnych sprawach – a rola urzędnika powinna sprowadzać się do dopilnowania, żeby procedura została dopełniona. Przykładowo, w przypadku pozwolenia na budowę, w gminie powinny funkcjonować plany zagospodarowania przestrzennego – i albo projekt do tego planu pasuje, albo nie, tertium non datur. W momencie, kiedy do procedury wprowadza się jakąkolwiek uznaniowość, tak jak w naszym post-socjalistycznym kraju, rodzi się pokusa korupcji – i ogólnie generuje problemy. Jeżeli wydanie pozwolenia na budowę domu jest uzależnione od widzimisię urzędnika, to nie dziwota, że ludzie po obu stronach próbują iść na skróty.

Z tym należy walczyć, a nie z ludźmi!

Read Full Post »

Jak skomplikować sobie życie

Wyobraźmy sobie, że chcemy zrobić zupę, dajmy na to, pomidorową. Do zrobienia zupy potrzebujemy: pomidorów w puszce (bo w tym roku lato było słabe i gruntowe paskudne), włoszczyznę, kawałek mięsa i parę innych głupot. Po włoszczyznę idziemy do warzywniaka, po pomidory do delikatesów, mięso kupujemy w mięsnym, a pozostałe rzeczy w osiedlowym sklepiku „U Zbycha”. Albo idziemy do Tesco i wszystko mamy na miejscu, dzięki czemu oszczędzamy pół godziny (i pewnie parę złotych też). Postęp, panie.

Przeczytałem dzisiaj, że ZUS nie obetnie składki rentowej. News taki sobie, bo od paru dni było w sumie wiadomo, ale zdaje się, że sprawa jest już przesądzona.  No trudno, jakoś te parę złotych przebolejemy – jak nie ma kasy, to nie ma kasy, pomożemy… trzeba było tylko wcześniej głosować przeciw, bo teraz to jakoś tak niesmacznie się robi.

Zastanawiające jest uzasadnienie. Otóż, obniżenie składki rentowej miałoby być obciążeniem dla budżetu w wysokości 10 miliardów złotych, które to pieniądze mogłyby pójść np. na podwyżki dla nauczycieli. No dobra, ale przecież to są pieniądze ZUS-u? Skąd nagle mowa o budżecie?

Otóż oczywiście jest tak, że budżet dofinansowuje ZUS kilkudziesięcioma miliardami złotych rocznie – bo pieniędzy w ZUS-ie jest zwyczajnie za mało. A to oznacza, że wyjmowanie pieniędzy z ubezpieczeń społecznych skutkuje koniecznością włożenia ich skądinąd, bo bilans przecież musi być na zero. Nie ma łatwo. Pozostaje tylko jedno pytanie z gatunku zasadniczych: po co w takim razie utrzymywać cały ten ZUS? Nie łatwiej włączyć jego struktury w Ministerstwo Finansów i obsługiwać ubezpieczenia via urzędy skarbowe?

Read Full Post »

Takie retoryczne pytanie zadał na swoim blogu Jan Pospieszalski, w podobnym tonie wypowiadała się wczoraj w telewizji pani nie-pamiętam-nazwiska doktor socjolog PAN. Bądź co bądź – argumentują oboje – bez kontrolowanej „podpuchy” korupcję bardzo ciężko jest wykryć, a jeszcze trudniej udowodnić. Walka z korupcją musi więc polegać na podpuszczaniu ludzi – w prawniczym slangu nazywa się to chyba „podżeganiem”. CBA działa więc trochę tak, jak obyczajówka z amerykańskich filmów. Policjanci, zajmujący się zwalczaniem prostytucji podstawiają swoje panienki (policjantki w przebraniu), które zamiast do ciepłego łóżeczka zaprowadzają swoich klientów do aresztu.

Fajnie, tylko czy to rzeczywiście czemuś służy? Pewnie, można argumentować, że politycy zaczną się bać – ale to oznacza tylko, że przed każdym większym „przewałem” będą swoich „kontrahentów” prześwietlać na wylot, co z kolei spowoduje wzrost „cen za usługę”. Kontrolowane prowokacje CBA odsieją co najwyżej tych głupszych/mniej spostrzegawczych. Jak dla mnie – bez sensu.

Wszyscy doskonale wiemy, jak ograniczyć/zlikwidować korupcję. Problem korupcji nie polega na tym, że ludzie są nieuczciwi (chociaż są), tylko na tym, że przepisy prawne stwarzają im możliwości. Tam, gdzie istotną rolę odgrywa arbitralna decyzja urzędnika, pojawiają się okazje. Wystarczy wyeliminować te luki w przepisach – i problem korupcji zniknie sam.

Tylko czy na pewno będzie się to naszym decydentom opłacać?

Read Full Post »

Rozbieżności

W ramach rozwijającej się kampanii wyborczej wybuchło parę kapiszonów – Sikorski, Borusewicz, Rokita – ale informacja o starcie Leszka Millera z listy Samoobrony wywołało sporo emocji. Oczywiście świadczy to głównie o tym, że personalia są w naszej demokracji dużo ważniejsze od poglądów – czy ktokolwiek wie, czym się różnią stanowiska pp. Millera i Olejniczaka np. w sprawie wysokości podatków? Założę się, że żaden z nich takiego konkretnego stanowiska w ogóle nie ma…

Ale ja w sumie nie o tym, tylko o konsekwencjach ordynacji „proporcjonalnej”, która obowiązuje w naszym pięknym kraju. Otóż jest tak, że głosy oddane na Millera mają swój specyficzny skutek uboczny – jeżeli były premier dostanie np. 80 tysięcy głosów, to oprócz niego „wyjdzie z grupy” także troje-czworo innych posłów Samoobrony. Ludzie są zapewne tego świadomi, i wiedza, że głosując na swojego Leszka, głosują też na Leppera, może ich lekko niepokoić.

Ja specjalnie za Millerem nie przepadam, więc specjalnie mnie to nie boli – ale podobna sytuacja jest w tym „planktonowym” obozie, na który miałem zamiar zmarnować głos. Zagłosuję na Korwina, to do Sejmu wejdą palanty z LPR. Nie zagłosuję, to Korwin nie wejdzie. Dylemat więźnia!

A dylemat taki wynika w prostej linii z drobnego zgrzytu prawno-politycznego. Otóż mamy ordynację „proporcjonalną” (piszę w cudzysłowie, bo Próg Wyborczy i reguły liczenia głosów), która tak jakby dopasowana jest do sytuacji, w której ludzie głosują na partie, a w domyśle – na programy. Tymczasem – jak napisałem parę linijek wcześniej – jest to dalekie od prawdy. Polityka w naszym kraju bardziej przypomina „Taniec z Gwiazdami”: ludzie głosują na celebrities – na konkretnych ludzi, kierując się przede wszystkim względami pozamerytorycznymi – wyglądem, wzrostem, kolorem włosów, tembrem głosu, wreszcie zespołem memów wypracowanych przez agencje PR. Gdzie tu miejsce na programy, na propozycje zmian, na jakąkolwiek debatę?

Widać już chyba, do czego dążę. Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, ordynacja większościowa w wyborach do Sejmu z pewnością byłaby lepiej dopasowana do oczekiwań społeczeństwa. Czy jednak w ten sposób nie popadamy w błąd naturalistyczny, wywodząc z tego, co jest – to, jak być powinno? Pewnie tak, zresztą z dopasowania ordynacji do potrzeb ludzi jeszcze nic specjalnie dobrego wynikać nie musi. Wykształcić społeczeństwo, obudzić ducha obywatelskiego – ot co! No, ale na to potrzeba lat, potrzeba pieniędzy, potrzeba edukacji z prawdziwego zdarzenia. Oj, ciężko, ciężko…

Read Full Post »

Perspektywa czasowa dwulatka

Wracałem wczoraj samochodem z Zakopanego – te głupie czterysta kilometrów w normalnym kraju nie powinno zająć więcej niż trzy godziny, ale my mamy „rację moralną”, autostrady nam niepotrzebne, więc trasę Zakopane-Warszawa pokonuje się w godzin pięć i pół – plus półtorej godziny na przegryzienie się na drugą stronę Stolycy (bo w sumie po co nam obwodnica).

Długotrwała jazda samochodem ma to do siebie, że po paru godzinach człowieka zaczyna szlag trafiać. Dotyczy to zwłaszcza dzieci, które nie mają jeszcze przygiętego karku i brak im pokory w stosunku do rzeczywistości. Dlatego po paru (przespanych na szczęście) godzinach, mój piękny Synek, siedzący na tylnym siedzeniu, zaczął głośno domagać się zakończenia podróży. „TUTAJ”! – krzyczał, żądając zatrzymania się w szczerym polu. Na moje pytanie „wysiadamy”? – odpowiadał z przekonaniem „TAK!!!”. Misiu, możemy tutaj wysiąść, tylko co dalej? – pytałem więc Synka – a on wpadał w głęboką zadumę na około dwie minuty, po czym cykl zaczynał się od nowa…

Nie pisałbym tego, gdyby nie to, że przeglądając (w godzinach pracy, ty niedobry) sobie różne blogi po raz kolejny trafiłem na głośny postulat odsunięcia Kaczorów od władzy – i tak mi się skojarzyło. Nie, żebym specjalnie za Kaczorami przepadał – w końcu od komunistów różnią się głównie tym, że podobno chodzą do kościoła w niedzielę – ale jeżeli żądamy ich odsunięcia, to zastanówmy się – „co dalej”?

No?

Read Full Post »

Nie było mnie parę dni, bo musiałem wyjechać „służbowo” do Zakopanego – nawet całkiem ładne miasto, tylko góry wszystko zasłaniają. No, i ta benzyna po 4.75 za litr to już zbójectwo – no, ale skoro na Grani Krupówek co druga restauracja to „Zbójecka Chata”, to ciężko się spodziewać czego innego.

Wracam do Warszawy, a tu co? Premier podobno chciałby podnieść podatki, żeby sfinansować żądania finansowe pielęgniarek – i sugeruje referendum, żeby potem nie było. GfK Polonia przeprowadziło nawet sondaż, z którego wynika, że 44% Polaków jest za! Pewnie dlatego, że podwyżka miałaby „dotyczyć najbogatszych”, więc w sumie co przeciętnemu Polaczkowi szkodzi przywalić kułakowi? Podwyżka, proszę bardzo, byle bym ja płacić nie musiał :).

Ja chciałbym tylko nieśmiało przypomnieć, że jak szliśmy do wyborów półtora roku temu, to PiS obiecywał istotną obniżkę podatku VAT, oraz obniżkę PIT do 18 i 33% (chyba), a PO obniżkę wszystkiego (VAT, PIT) do procent 15-tu. O ile pamiętam, razem zebrali ponad 50%. Więc po co to referendum?

Po drugie, pozwolę sobie zauważyć, że podatki są przerzucalne – i znajdują swoje odbicie w cenach towarów i usług – a to oznacza, że te 44% może się dosyć nieprzyjemnie naciąć.

Read Full Post »

Politycy nie mają oszczędności – zdradził Janusz Maksymiuk, który rzeczywiście nie ma oszczędności, za to ma parę milionów długów.

No kurde. Taki poseł dostaje rocznie od podatników ponad sto tysięcy złotych (na rękę!), nie licząc różnych dodatków, wyrównań, trzynastek i tym podobnych radości – i nie potrafi zaoszczędzić??? Na litość boską, i tacy ludzie nami mają rządzić???

Read Full Post »

Cytuję, za biznes.onet.pl:

Przypadki nadmiernie wysokiego poziomu cen materiałów i usług budowlanych, będące zagrożeniem dla wielu inwestycji infrastrukturalnych prowadzonych z wykorzystaniem środków unijnych, będą analizowane przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).

Na temat prac UOKiK wypowiadał się wczoraj Janusz Mikuła, wiceminister rozwoju regionalnego:

Zdaniem wiceministra, wyraźnie już widać, że w niektórych grupach materiałowych podwyżki „nie są niczym uzasadnione”.

„Wiadomo, że skoro energia elektryczna od początku roku zdrożała najwyżej 10 proc., woda ok. 12 proc., paliwa nieco więcej, to i tak nie są to skoki o 100 proc. Natomiast, jeśli obserwujemy, że cegła pełna kosztowała 0,59 zł, a obecnie kosztuje 1,20 zł, to z czego te ceny wynikają?” – powiedział Mikuła.

Pan Janusz ma habilitację z inżynierii materiałowej, jest specjalistą od spawania stali, w związku z czym nie spotkał się prawdopodobnie z egzotyczną dyscypliną o nazwie „ekonomia”. Dyscyplina ta uczy między innymi, że ceny kształtują się w wyniku stosunkowo prostego procesu równoważenia się popytu i podaży. Jeżeli są ludzie, którzy za cegłę są skłonni zapłacić złoty dwadzieścia – i opłaca się to sprzedającemu – to cegła kosztuje złoty dwadzieścia. Proste jak konstrukcja cepa.

Pan Janusz (i chyba nie tylko on) powinien chyba zainwestować trochę czasu w swoją edukację – na początek polecam książkę Ekonomia dla każdego Thomasa Sowella. Książka nie jest droga, jak uzbieram jakieś zaskórniaki, to kupię i mu wyślę. Jakby ktoś chciał się dorzucić, to proszę bardzo ;).

Read Full Post »

Socjalizm cyniczny: mając na uwadze liczbę wypadków samochodowych, spowodowanych przez kierowców rozmawiających przez telefony komórkowe, wprowadzamy zakaz takich rozmów bez używania zestawu „hands-free”. Prawdziwa motywacja: zestawy „hands-free” słabo się sprzedają, zakaz spowoduje wzrost konsumpcji tego typu urządzeń.

Socjalizm ideologiczny: mając na uwadze zdrowie obywateli, oraz liczbę wypadków, spowodowanych przez kierowców palących papierosy w trakcie jazdy, wprowadzamy zakaz palenia w samochodzie. Prawdziwa motywacja: ???

Mam tylko jedno wytłumaczenie, które jest na tyle abstrakcyjne, że w sumie mogło przyjść naszym okupantom do głowy: ponieważ PKB rośnie szybciej, niż się wszyscy spodziewali, i być może będą na koniec roku jakieś dodatkowe pieniądze, to zamiast np. obniżyć podatki, można zrezygnować z części wpływów z akcyzy (co niewątpliwie będzie skutkiem wymuszonego niepalenia), inwestując w pewien sposób w zdrowie narodu. Hmm…

Read Full Post »

Strona Referendum 2007 zaprasza wszystkich, którzy „mają dość”, do podpisania się pod projektem referendum w sprawie rozwiązania parlamentu i odwołania Prezydenta. Podobno jest taka „konstytucyjna możliwość”.

Ponieważ konstytucja za wiele w tej sprawie nie ujawnia, sięgamy do aktów prawnych bardziej szczegółowych, i proszę- ustawa z dnia 14 marca 2003 r. o referendum ogólnokrajowym, art. 63, pkt 1:

Sejm może postanowić [bezwzględną większością głosów przy obecności co najmniej połowy posłów- leszek] o poddaniu określonej sprawy pod referendum z inicjatywy obywateli, którzy dla swojego wniosku uzyskają poparcie co najmniej 500 000 osób mających prawo udziału w referendum.

Co oznacza ni mniej ni więcej, że w pocie czoła zbiera się podpisy, a potem panowie posłowie mówią „wała”. Fajnie, nie?

Read Full Post »

Older Posts »