Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Luty 2006

Dan Brown, autor bestsellerowego „Kodu Leonarda da Vinci”, ukradł główny wątek swojej książki, oświadczyli przed brytyjskim sądem Michael Baigent i Richard Leigh. Pomysł, jakoby Chrystus miał dziecko z Marią Magdaleną jest ponoć zaczerpnięty z ich opublikowanej w 1982 książki popularnonaukowej „Święta Krew i Święty Graal”.

Sprawa jest dosyć poważna – „Kod…” sprzedaje się doskonale – ponad 30 milionów kopii w 40 językach. Jej autor zarobił na niej kilkaset milionów funtów – a zarobi pewnie jeszcze trochę w związku z planowaną ekranizacją (w rolach głównych Tom Hanks i Audrey Tautou). Jest więc o co walczyć – wyrok korzystny dla powodów może przynieść im małą fortunkę.

Czyli do tego między innymi prowadzi pojęcie własności intelektualnej. Istna bzdura – jeżeli dajmy na to napiszę w porywie geniuszu książkę o Cesarstwie Rzymskim, to co, spadkobiercy Gibbona będą mnie ścigać? Przecież każdy, kto publikuje, wkłada swoje myśli do wspólnego kulturowego worka idei (memów) – i każda następna książka, film, przedstawienie – siłą rzeczy czerpie z tego kulturowego źródła. Próbując dociekać na tym polu swoich praw popadniemy w paranoję- weźmy na przykład klasyk literatury popularnej, kryminał noir – w tym temacie napisano tysiące książek, z których wszystkie kręcą się wokół jednego motywu – twardy detektyw i damulka w opałach – kto pierwszy to wymyślił? Czy jego spadkobiercy będą domagać się tantiem?

Dla porządku chciałbym jeszcze przypomnieć, że w „Kodzie…” mnóstwo jest informacji np. o starożytnych religiach, masonerii, architekturze Luwru itp. – Brown sam sobie tego nie wymyślił, musiał przeczytać w jakiejś książce… czekam na pozew od autorów przewodnika po Paryżu…

Źródło: The Guardian

Read Full Post »

Kaczyński o mediach

„W Polsce nie ma wolnych mediów” – oświadczył na konferencji prasowej Jarosław Kaczyński. „Media na ogół działają w interesie swoich właścicieli lub mocodawców politycznych” – dodał.

Noo, jasne… Media (gazety, telewizja, serwisy internetowe) powinny wypełniać „misję informacyjną” i działać na rzecz ogólnego szczęścia! I to najlepiej za darmo, bo inaczej dziennikarze nie oprą się pokusie i będą działać „w interesie właścicieli”. Litości…

Chciałbym wspomnieć, że ja na przykład jestem całkowicie niezależny, a do tego pracuję za darmo, bo reklamy na Kontrrewolucji jakoś dochodów nie przynoszą. Panie Jarku, może jakaś dotacja? Mogę nawet napisać, że jest Pan wysoki, przystojny i charyzmatyczny – co mi tam…

Read Full Post »

David Irving, 67-letni historyk z Wielkiej Brytanii, postawiony przed austriackim sądem za negowanie Holokaustu, przyznał się do winy. W rozmowie z dziennikarzami przyznał, że nie zaprzecza już systematycznej rzezi Żydów w czasie drugiej wojny światowej. „Historia jest jak ciągle zmieniające się drzewo” – ogłosił przed sądem.

Zaskakujące. David Irving poświęcił całe swoje życie na badanie historii drugiej wojny światowej, napisał na ten temat prawie 30 książek – i mimo ciskanych na niego gromów, środowiskowego ostracyzmu i ciągnących się procesów, uparcie trwał przy swoim przekonaniu, że Holokaust to oszustwo. Wystarczyły trzy miesiące w więzieniu, aby zmienił zdanie. Swoje „nawrócenie” wiąże z odnalezionymi w 1992 roku dokumentami, których dotychczas nie ujawniał. Mało wiarygodne – skoro Irving zna te dokumenty od 14 lat, to czemu ich dotąd nie brał pod uwagę?

Kontrowersyjnemu historykowi grozi do 10 lat więzienia. Przyznanie się do winy prawdopodobnie niewiele zmieni – sędziowie raczej nie uwierzą w „nawrócenie”. Na co liczy Irving? Że go wypuszczą, a on wychodząc z sądu wymamrocze e pur si muove?

UPDATE: austriacki sąd skazał Irvinga na 3 lata pozbawienia wolności (gazeta.pl). Irving zapowiada apelację.

Źródło: The Independent

Read Full Post »

Jak podaje CNN, ósmym co do wartości produktem rolnym stanu Waszyngton w roku 2005 była … marihuana. I to tylko licząc te uprawy, które udało się zlokalizować – wartość przejętych przez władze ponad 135 tysięcy krzaków marihuany szacuje się na 270 milionów dolarów. Nie znaczy to oczywiście, że wiele hektarów stanu przeznaczono pod uprawy. Wysoka pozycja zioła na liście wynika tylko i wyłącznie z jego bardzo wysokiej ceny.

Policzmy sobie. Kilogram przetworzonego (gotowego do spożycia) zielska jest w Stanach wart około 4000 dolarów, czyli sporo więcej niż główny produkt stanu Waszyngton- jabłka (960 milionów $ w 2005). Tymczasem w krajach, gdzie marihuana jest legalna, np. w Holandii, paczka nasion (10 sztuk) kosztuje mniej więcej 25$. Z jednego krzaczka wychodzi pół kilograma, czyli z paczuszki mamy 5 kilo zielska po 5 dolarów plus robocizna. Licząc lekką ręką 10 dolarów za kilogram wartość upraw w stanie Waszyngton wyniosłaby niecałe 700 tysięcy baksów.

Brakujące 269.300.000$, (3990$ za kilogram) to bonus, jaki od Stanów Zjednoczonych otrzymują hodowcy niesławnego zioła. Utrzymywanie narkotykowej prohibicji powoduje horrendalnie wysokie ceny narkotyków, pozwala na budowanie fortun narkotykowych bossów, finansuje wojny gangów i międzynarodowy terroryzm. A wszystko w imię „opieki nad obywatelem”… Prohibicja alkoholowa w USA pozwoliła na powstanie potężnej mafii – a mafia narkotykowa wzięła się niby skąd?

Marihuanę, tak samo jak wszystkie inne świństwa, należy zalegalizować. Może i zwiększy to liczbę narkomanów o np. 10%, ale za to pozbędziemy się wszystkich przyległości narkobiznesu. Czy ktoś słyszał o wojnach producentów Tussipectu?

Read Full Post »

Uczepiłem się tematu karykatur Mahometa jak pijany płotu – ale co zrobić, skoro temat „samograj”, jak mawiała moja polonistka…

Jak już wspominaliśmy, irańska gazeta „Hamszahri” ogłosiła konkurs na najlepszy satyryczny rysunek nt. holokaustu. Ma być to odwet za publikacje karykatur Mahometa w prasie europejskiej, oraz swoisty test na granice wolności słowa, opiewanej przez zachodnie media. „Czy jakakolwiek gazeta odważy się przedrukować antysemickie, uderzające w mit Holokaustu rysunki?” – pytają arabscy dziennikarze. Cóż, naczelny „Lylland-Posten” (od której się wszystko zaczęło) już zapowiedział, że bardzo chętnie – ale za tę zapowiedź wyleciał z hukiem z roboty…

Ale dlaczego akurat Holokaust? Jakiś rabin powiedział, że to „nazistowskie metody – zawsze wszystkiemu winni są Żydzi”, ale ja jakoś w to nie wierzę. Więc dlaczego?

Załóżmy dla uproszczenia, że całe zamieszanie wyniknęło rzeczywiście z obrazy Islamu, a nie jest np. prowokacją CIA mającą na celu zmiękczenie opinii publicznej przed inwazją na Iran. Zatem w oczach Irańczyków, europejskie gazety dopuściły się rzeczy strasznej – zamachu na to, co dla muzułmanów święte. Ludzie Zachodu śmieją się z naszych świętości, więc my pośmiejemy się z ich – pomyśleli zapewne dziennikarze „Hamszahri”. No, ale co to może być?

Kultura europejska tym się różni od kultury arabskiej, że nie jest homogeniczna, jest kulturą otwartą, dynamiczną i elastyczną. Uniwersalizm kultury europejskiej skończył się wraz z reformacją, a jakiekolwiek niedobitki skutecznie wypleniło Oświecenie. Znalezienie czegoś wspólnego dla całej Europy, jakiejś uniwersalnej wartości, która by ją jednoczyła – jest bardzo trudne. Wolność słowa? Tolerancja dla gejów? Obowiązkowe ubezpieczenia społeczne? Bez jaj… Irańscy dziennikarze trafili na mur – bo po prostu nie ma już w Europie żadnych świętości, które można by obrazić.

Ale zaraz… możemy pluć na wszystko, co nasi ojcowie uznawali za święte, możemy lepić Madonny z g***a i chodzić w koszulkach z Che – ale jednej rzeczy u nas nie wolno – negować Holokaustu. Jest to zbrodnia tak straszna, że morderstwo czy gwałt to przy niej pikuś- za rewizjonistyczne tezy można trafić do więzienia, stracić majątek i dobre imię. Czyżby pamięć o Shoah była ostatnią uniwersalną świętością Europy?

Read Full Post »

Policjanci w Kaliszu otrzymali nowy sprzęt – 30 maszyn do pisania, które mają zastąpić wykorzystywane dotychczas prywatne laptopy policjantów. Prywatne, bo komenda w Kaliszu nie ma pieniędzy na zakup nowego sprzętu. Niestety, wydane ostatnio odgórne zarządzenie zakazuje używania prywatnego sprzętu w pracy, więc policjanci chcąc nie chcąc będą zmuszeni na maszynach pisać.

Hmm… chciałbym zauważyć, że całkiem przyzwoity komputer można kupić za 2000 złotych – przemnożone przez 30 daje 60 000 zł, czyli mniej niż połowa służbowej Lancii. Nie ma pieniędzy? Bez jaj…

No, chyba że rzeczywiście służbowy samochód jest ważniejszy niż jakieś tam komputery dla policji – w takim układzie proponuję rządzącym zapoznać się z inicjatywą $100 laptop. Projekt zakłada wyprodukowanie miliona sztuk zielonych, zasilanych z ręcznej prądnicy laptopów, które będą sprzedawane po 100 dolarów szkołom z Trzeciego Świata – w celu wyrównywania szans, czy jakoś tak. Może polska policja powinna zgłosić akces?

Warto by się jeszcze zastanowić nad przyczynami wydania zarządzenia zakazującego używania prywatnych laptopów. Na pierwszy rzut oka ma to ręce i nogi – w końcu na dysku laptopa policjanci przechowują niejawne dane, a takie dane nie powinny ot, tak sobie, podróżować sobie między domem a pracą. Nie daj Boże ktoś takiego laptopa gwizdnie…

No tak, ale ze stacjonarnego komputera dane też można spokojnie wynieść, wystarczy tzw. „gwizdek”, pendrive – są one tak malutkie, że spokojnie można je gdzieś upchnąć i zanieść do domu. Ba, znając życie i naszą skłonność do przestrzegania procedur, to nikt by nawet nie zauważył policjanta wynoszącego z pracy pudełko nagranych cedeków.

A żeby było śmieszniej, to jest prosta metoda na to, żeby policjanci nie trzymali danych na prywatnych dyskach – wystarczy postawić jeden serwer plików w komendzie z rozkazem, żeby wszystkie pliki były przechowywane właśnie tam. Nic prostszego. No, ale wymagać od polityków obycia z komputerem to przesada… Papuś miał chyba rację z tymi egzaminami na posła.

Na pocieszenie policjantom z Kalisza: wasze maszyny na pewno nie złapią wirusa!

Źródło: gazeta.pl

Read Full Post »

Rząd Wielkiej Brytanii rozmawia z Microsoftem w sprawie wprowadzenia rządowych backdoorów w nowym systemie operacyjnym Windows Vista, który ma się ukazać w tym roku. Inspirator rozmów, profesor Cambridge Ross Anderson zasugerował, że nowy system enkrypcji w systemie może być zagrożeniem dla bezpieczeństwa kraju.

O ile dobrze zrozumiałem, Windows Vista ma realizować sprzętowe szyfrowanie danych na dyskach; system szyfrowania BitLocker ma wykorzystywać moduł płyty głównej, zawierający m.in. niemożliwy do odczytania klucz. System ten ma służyć przede wszystkim do ograniczania dostępu do danych opatrzonych licencją (filmów, muzyki), oraz uniemożliwiać dostęp do dysku bez oryginalnego systemu operacyjnego (czyli np. odcinać Linuxa od windowsowych danych).

Oczywiście oznacza to, że dane w domowych komputerach, wyposażonych w odpowiedni moduł i system Vista będą automatycznie szyfrowane, nawet bez świadomości użytkownika. To z kolei oznacza, że odczytywanie danych przez policję czy służby bezpieczeństwa może być utrudnione, lub po prostu niemożliwe- stąd oczywiście obawy kół rządowych. Propozycja rządu WB jest taka, żeby system szyfrowania zawierał obejście, tzw. backdoora, który umożliwiałby nieautoryzowany dostęp do danych przez przedstawicieli prawa.

Oczywiście jest tak, że jakikolwiek backdoor w systemie bezpieczeństwa oznacza, że taki system można praktycznie wywalić do kosza – niezależnie od tego, jak dobrze się takiego backdoora ukryje, prawo wielkich liczb podpowiada, że prędzej czy później ktoś go znajdzie.

Podpowiadam: dyski najskuteczniej czyści się młotkiem. Można też wbić kilka gwoździ.

Źródło: BBC

Read Full Post »

Karykatury – znowu

W odpowiedzi na karykatury Mahometa w zachodniej prasie irańska gazeta „Hamszahri” ogłosiła konkurs na „najlepszą karykaturę dotyczącą Holokaustu” (patrz irancartoon.ir). Dla nas to w sumie żadne wyzwanie, wystarczy zilustrować jeden z tysiąca krążących w Polsce dowcipów… chociaż może lepiej się nie wychylać, bo ktoś wyskoczy, że antysemityzm, że nienawiść itp.

Tymczasem grupa izraelskich Żydów pod wodzą rysownika Amitaia Sandy’ego ogłosiła konkurs na najlepszy antysemicki rysunek… narysowany przez Żyda. Ze strony boomka.org:

Pokażemy światu, że to my potrafimy zrobić najlepszy, najostrzejszy, najbardziej obraźliwy antysemicki rysunek, jaki kiedykolwiek opublikowano! Żaden Irańczyk nie pobije nas na naszym terenie!

Ciekawe, wreszcie ktoś, kto ma do siebie trochę dystansu. Tylko przyklasnąć.

A swoją drogą: Żydom takie obrazki publikować wolno, ale np. Leszkowi Bublowi nie, bo antysemityzm. Muzułmańskie gazety mogą karykatury Mahometa przedrukowywać (informacja), a europejskie nie- bo obraza Islamu i szerzenie nienawiści. Jak jeden murzyn powie do drugiego „nigger” albo „beetch”, to wszystko ok, ale niech no biały się tak do murzyna odezwie…

Read Full Post »

Podatki przez Internet

Ministerstwo Finansów zamierza uruchomić internetowy portal podatkowy. Użytkownicy portalu mogliby za jego pośrednictwem wprowadzać deklaracje, sprawdzić konto, dokonać wpłat.

Super pomysł – taki system pozwoliłby wyeliminować mnóstwo papieru, uprościłby procedury, zmniejszył liczbę pomyłek – wreszcie uchronił podatników przed kontaktem z urzędnikami fiskusa (chociaż panie w Urzędzie Skarbowym W-wa Ursynów, pod który podlegam, zawsze były dla mnie bardzo miłe – pozdrawiam).

No tak, tyle że zawsze jest jakieś „ale”. Pamiętamy ZUS? Pamiętamy – na system wydano kilkanaście miliardów złotych, a jak działa, wszyscy wiemy. Jaką mamy gwarancję, że system dla urzędów skarbowych będzie lepszy?

No i po drugie, czy zamiast wprowadzać jakieś cudowne usprawnienia, nie byłoby lepiej pomyśleć nad jakimś uproszczeniem systemu podatkowego? Na pewno byłoby taniej.

I, na zakończenie, dowcip:

– Ten komputer zastępuje czterech urzędników!
– A kto go obsługuje?
– Pięciu specjalistów.

Źródło: webinside.pl

Read Full Post »

Znakowanie bydła

W dawnych czasach, kiedy nie było jeszcze Unii Europejskiej, kolczykowania i krowich paszportów, zwierzęta znakowało się rozgrzanym żelazem. System sprawował się dobrze, chociaż krowom niekoniecznie musiało się to podobać. W niektórych, bardziej barbarzyńskich miejscach świata w ten sposób znakowano też niewolników, tak, aby łatwo było poznać, kto do kogo należy.

Dziś, w epoce rozumu i postępu nie dręczymy krów żelazem, a niewolnictwa nie ma. Co prawda obywateli np. polskich zmusza się do noszenia dowodów osobistych, a w wielu firmach pracownicy „zobowiązani są do noszenia w widocznych miejscach identyfikatorów”, no, ale przecież nie można tego porównywać z niewolniczymi znamionami, bez przegięć. Identyfikator można po wyjściu z pracy schować, dowód osobisty wyrzucić do śmieci (mogą być problemy, ale można) – w końcu jesteśmy wolnymi ludźmi w wolnym kraju.

Jak podaje Wired, dwóch pracowników CityWatcher.com pozwoliło wszczepić sobie chipy identyfikacyjne, takie same, jakie wszczepia się w Unii Europejskiej psom. Niewielki chip rozmiarów ziarnka ryżu, wszczepiany pod skórę w okolicach nadgarstka, zastępuje kartę identyfikacyjną i pozwala pracownikom na poruszanie się po budynku firmy. Jest to pierwszy przypadek „czipowania” w Stanach Zjednoczonych; wcześniej, próby podejmowano w Meksyku i paru innych miejscach.

Pracownicy zgłosili się na ochotnika. Żeby dać dobry przykład, podobnie „zaczipował się” CEO firmy, Sean Darks. Jak deklaruje Darks:

Nie będę prosił swoich pracowników o coś, czego sam bym nie zrobił. Nie zmuszam swoich pracowników do wszczepiania chipów pod groźbą utraty pracy.

… na razie, na razie – znając życie, chipy prędzej czy później staną się obowiązkowe, a w końcu jakiś geniusz wpadnie na pomysł, aby zastąpić chipem dowody osobiste, paszporty, karty kredytowe… Sprawa w sumie pozytywna – mały dynks pod skórą jest dużo wygodniejszy niż karta na smyczy, nie da się go zgubić, nie da się go zapomnieć. Tylko ten jakiś nieokreślony zgrzyt, te skojarzenia z piętnem na policzku, z numerem wytatuowanym na przedramieniu…

Read Full Post »

Older Posts »