Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for the ‘Film’ Category

Stary news, ale ja się dopiero dowiedziałem: Brad Pitt i Angelina Jolie nie pobiorą się, dopóki małżeństwa homoseksualne nie zostaną zalegalizowane.

Nuff’ said, jak mawiają.

Read Full Post »

Byłem wczoraj z Żoną w kinie na tzw. przedpremierowym pokazie filmu „Piraci z Karaibów – cośtam”. Pokaz przedpremierowy polega na tym, że sprzedaje się bilety jeden dzień przed oficjalną premierą, a obecność na takim pokazie jest niewątpliwie wielkim wyróżnieniem – a tak naprawdę to chodzi o to, żeby w dniu premiery na emulu były już screenery. Oczywiście bilet kupuje się normalnie w kasie 🙂 Przed filmem po sali chodzi facet przebrany za pirata i krzyczy pirackim (pijackim?) głosem „wyłączyć mi te komórki”.

Film w sumie taki sobie – scenarzyści trochę przesadzili z „cudownością”, i do filmu władowali jakieś pogańskie bóstwa, Światowy Kongres Piratów i Bóg wi co- ale może ludziom się to podoba, ja chyba za stary już jestem. Na szczęście na brak akcji narzekać się nie da, choć dłużyzny też były. Najbardziej mi szkoda tego, co tak mi się podobało w części pierwszej – w której wszyscy bohaterowie (także ci źli) byli w sumie sympatyczni. W tej trzeciej wszystkim jakoś tak się odwidziało.

Najwięcej radości wzbudził we mnie moment, kiedy główna bohaterka (grana przez wyjątkowo drewnianą Keirę Knightley), dowodząc flotą piratów (sprzymierzonych przeciwko „siłom zła” – Kompanii Wschodnioindyjskiej, niezła bzdura swoją drogą 🙂 ) wygłasza płomienną mowę w stylu „wywalczymy wolność lub zginiemy próbując” niczym jakiś William Wallace. Propaganda infoanarchistów???

Z innej beczki – jechałem dzisiaj półprzytomny do pracy (film skończył się po północy…), i w radio niejaki Kuba Wojewódzki opowiadał o Andrzeju Rosiewiczu, który to skumał się z PiS-em i występuje na antenie Radia Maryja. Wojewódzki raczył określić go „najsmutniejszym błaznem IV RP” i podsumował: „żałosne”. No. Kaczory są niedobre.

Widziałem niedawno w telewizji Jacka Fedorowicza (nigdy go nie lubiłem, chociaż jego książki – „W zasadzie tak” i „W zasadzie ciąg dalszy” – smakowite). Facet zaczął „jeszcze tylko ileś tam dni do końca kadencji” i przez następne parę minut opowiadał (bez jednego żartu, nawet kiepskiego), jak to Kaczory są fuj. To dopiero było żałosne.

Jadąc do pracy miałem też inną przygodę – minęło mnie czarne Audi A4 z nalepką „Mafia – samochód służbowy”. Na wszelki wypadek nie zatrąbiłem, kiedy zajechało mi drogę.

Read Full Post »